na 5 dni zostawiam:
1. Wypalenie, przepalenie zawodowe
2. problem z Nim - dlaczego jest jak jest, dlaczego musimy o tym rozmawiać i dlaczego to moja wina, ewentualnie nie tylko moja wina
3. Problem z celem: pracować tu, gdzie pracuje... zmienić pracę, założyć firmę, nauczyć się zawodu...
4. Problem z argumentacją, z przyjaciółką, z szefem (dla mnie jestes idealna), z nogami (uparte łydki), z przetrenowaniem/niedotrenowaniem, z pozazwiązkowym romansem-nieromansem, z exem i moim upartym zidioceniem w tym temacie, z pisaną książką.....
Witam:
1. Brak planu
2. Książki z listy 100.
3. Słońce
4. Lody
howgh
niedziela, 27 czerwca 2010
czwartek, 24 czerwca 2010
czwartek, czwartek!
Od 8 rano załatwiam sprawy. Od 8:15 rano jestem zadeklarowaną skrajną anarchistką. Niech zniknie Państwo, znikną reguły, papierki, dokumenty.. niech człowiek będzie wolny! Spędziłam 3 godziny na zachrzanianiu z miejsca na miejsce. I załatwiłam spośród 5 rzeczy jedna.. która zresztą wynikła w takcie załatwiania pozostałych. Czyli nówka sprawa załatwiona z buta a seniorki czekają.
Okey, skoro dzisiaj jest czwartek, to jutro jest piątek. Dotrwam, ponieważ dzisiaj mam konie, a jutro squasha. Zatem właściwie za chwilę będzie sobotą, którą co prawda przepracuję ale nie za biurkiem. Poza tym jak już ją przepracuje to potem będę miała wolne dwa tygodnie. No i to już jest motywacja.
Strasznie mi dziwnie z tym dwutygodniowym urlopem. Nigdy jeszcze takiego nie miałam, bo wydawało mi się, że dla firmy jestem niezastąpiona. Teraz z tym poczuciem walczę, bo okazało się, że a) znaczę dla tej firmy trochę może więcej niż woźny (bo jestem trochę tylko bardziej reprezentatywna) b) jestem jedna wielką oznaką wypalenia zawodowego (np. wczoraj zasnęłam przy biurku).
Może za dużo tego... praca w tygodniu, praca weekendami, dodatkowa praca, dorabianie, zlecenia. No i czas wolny czyli: siłownia (bo podobno w końcu będę miała kaloryfer na brzuchu), squash (bo się dużo spala), konie (bo lubię), sprzątanie (bo trzeba), załatwianie SPRAW (bo tak).
O, news - wygraliśmy przetarg. Fajnie, nie?
Kaaaaaaanaaaaaaał.
Okey, skoro dzisiaj jest czwartek, to jutro jest piątek. Dotrwam, ponieważ dzisiaj mam konie, a jutro squasha. Zatem właściwie za chwilę będzie sobotą, którą co prawda przepracuję ale nie za biurkiem. Poza tym jak już ją przepracuje to potem będę miała wolne dwa tygodnie. No i to już jest motywacja.
Strasznie mi dziwnie z tym dwutygodniowym urlopem. Nigdy jeszcze takiego nie miałam, bo wydawało mi się, że dla firmy jestem niezastąpiona. Teraz z tym poczuciem walczę, bo okazało się, że a) znaczę dla tej firmy trochę może więcej niż woźny (bo jestem trochę tylko bardziej reprezentatywna) b) jestem jedna wielką oznaką wypalenia zawodowego (np. wczoraj zasnęłam przy biurku).
Może za dużo tego... praca w tygodniu, praca weekendami, dodatkowa praca, dorabianie, zlecenia. No i czas wolny czyli: siłownia (bo podobno w końcu będę miała kaloryfer na brzuchu), squash (bo się dużo spala), konie (bo lubię), sprzątanie (bo trzeba), załatwianie SPRAW (bo tak).
O, news - wygraliśmy przetarg. Fajnie, nie?
Kaaaaaaanaaaaaaał.
środa, 23 czerwca 2010
Dopisać do listy zmian: nie krzyczeć głośno w biurze: "kurwaaaaaaaa", nawet kiedy coś lub ktoś sam się o to prosi.
Kupiłam pasek, rozmiar 36. Ten rozmiar uzasadnia fakt kupna mimo absurdalnie wysokiej ceny.
Nie rozumiem tego... nie chudnę, ale mój rozmiar się zmniejsza. Nie mam mniej w talii a jednak mogę kupić pasek rozm. 36. How come?
Plan na wieczór: wódko pozwól żyć.
Plan na teraz: dotrwać do wieczora.
Kupiłam pasek, rozmiar 36. Ten rozmiar uzasadnia fakt kupna mimo absurdalnie wysokiej ceny.
Nie rozumiem tego... nie chudnę, ale mój rozmiar się zmniejsza. Nie mam mniej w talii a jednak mogę kupić pasek rozm. 36. How come?
Plan na wieczór: wódko pozwól żyć.
Plan na teraz: dotrwać do wieczora.
wtorek, 22 czerwca 2010
osobisty coach
codziennie wieczorem przed zaśnięciem obmyślam plan zmiany wizerunkowo - osobowościowej.
Mam być bardziej elegancka i dyskretna. Stonowana zarówno w wyglądzie jak i emocjach. Czyli mam powstrzymać się od nagrzanych od emocji opowieści o (kolejno: parze bzykającej się pod moim oknem, o palantach rzucających kamieniami w moje auto, o depresji psa, o tym, że farba odpada od sufitu, o tym że się odchudzam/ze już sie nie odchudzam, że jestem sfrustrowana bo... albo szczęśliwa ponieważ.... że mam pms/a/urodziny/nowego chłopaka....
Wiem, że zasadniczo opowieści o życiu prywatnym przeznaczone są dla osób z tegoż życia, a nie całkowicie mi obcych ludzi z pracy. A skoro to wiem, to teraz tylko trzeba się zamknąć i tego zamknięcia pilnować.
I muszę sobie kupić marynarkę albo buty - jakąś bazę pod ten business dress, bo teraz to porażka.
I muszę siedzieć cicho, a nie wykrzykiwać obelgi na temat różnych moich klientów. Nie wolno mi.
Dlatego piszę bloga. Tu sobie powykrzykuję.
ps. i nie będę mówić do irytującego człowieka z pracy po nazwisku. ani wodzu.
Mam być bardziej elegancka i dyskretna. Stonowana zarówno w wyglądzie jak i emocjach. Czyli mam powstrzymać się od nagrzanych od emocji opowieści o (kolejno: parze bzykającej się pod moim oknem, o palantach rzucających kamieniami w moje auto, o depresji psa, o tym, że farba odpada od sufitu, o tym że się odchudzam/ze już sie nie odchudzam, że jestem sfrustrowana bo... albo szczęśliwa ponieważ.... że mam pms/a/urodziny/nowego chłopaka....
Wiem, że zasadniczo opowieści o życiu prywatnym przeznaczone są dla osób z tegoż życia, a nie całkowicie mi obcych ludzi z pracy. A skoro to wiem, to teraz tylko trzeba się zamknąć i tego zamknięcia pilnować.
I muszę sobie kupić marynarkę albo buty - jakąś bazę pod ten business dress, bo teraz to porażka.
I muszę siedzieć cicho, a nie wykrzykiwać obelgi na temat różnych moich klientów. Nie wolno mi.
Dlatego piszę bloga. Tu sobie powykrzykuję.
ps. i nie będę mówić do irytującego człowieka z pracy po nazwisku. ani wodzu.
poniedziałek, 21 czerwca 2010
.... poniedziałek w pracy
hehhehehhehhehehhehe....
Proszę o wysłanie w treści maila informacji, o której dotarł do was mail, bo chcę sprawdzić jak długo dochodzi mail.
no pięknie. koniec dnia i dostałam tego kwiatka :D
moja odpowiedź.
Szanowny Panie,
Mail dochodzi długo, bo stoi w korkach.
Mail dochodzi długo, bo nie płaci Pan za wysłanie priorytetem
Mail dochodzi długo, bo się brzydzi. Jeśli w ogóle nie dochodzi, to znaczy, że uciekł.
Mail dochodzi długo, ponieważ nie potrafi Pan odpowiednio stymulować punktów erogennych maila........
Szanowny Panie,
15:15..
Z szacunkiem, podziwem i wdzięcznością
Ja.
Proszę o wysłanie w treści maila informacji, o której dotarł do was mail, bo chcę sprawdzić jak długo dochodzi mail.
no pięknie. koniec dnia i dostałam tego kwiatka :D
moja odpowiedź.
Szanowny Panie,
Mail dochodzi długo, bo stoi w korkach.
Mail dochodzi długo, bo nie płaci Pan za wysłanie priorytetem
Mail dochodzi długo, bo się brzydzi. Jeśli w ogóle nie dochodzi, to znaczy, że uciekł.
Mail dochodzi długo, ponieważ nie potrafi Pan odpowiednio stymulować punktów erogennych maila........
Szanowny Panie,
15:15..
Z szacunkiem, podziwem i wdzięcznością
Ja.
Subskrybuj:
Posty (Atom)